Zagłada ludzkości wskutek zmian klimatycznych to stwierdzenie znacznie odbiegające od prawdy

Aktywiści z Extinction Rebellion Polska, ruchu społeczno-politycznego lobbującego przeciwko bierności wobec zmian klimatu, w swych deklaracjach informują, że jeśli nie podejmiemy natychmiast odpowiednich działań, w krótkim czasie doprowadzimy do zniszczenia wszystkiego, co dla nas najcenniejsze: ekosystemów, w których żyjemy, naszej cywilizacji, naszych społeczności, oraz przyszłości naszych dzieci i kolejnych pokoleń. (…) Jesteśmy świadkami gwałtownego ocieplania klimatu oraz szóstego masowego wymierania. Jeśli nie podejmiemy niezwłocznie radykalnych, zdecydowanych kroków, nasz gatunek również czeka zagłada.[1] Ze słowami stowarzyszonych zupełnie nie zgodził się Michael Schellenberger, publicysta zajmujący się problematyką klimatyczną. Jego zdaniem, obecnie nie ma żadnych naukowych stwierdzeń, jakoby zmiany klimatu miały zagrażać upadkiem cywilizacji czy wyginięciem rodzaju ludzkiego. W ślad za stanowiskiem aktywistów z Extinction Rebellion Polska zmierzają także społecznicy Greenpeace, twierdząc, że kryzys klimatyczny ma też ogromny wpływ na świat przyrody i wiąże się wręcz z zamieraniem całych ekosystemów. (…) Ekosystemy mają fundamentalne znaczenie dla trwania człowieka, stanowią swego rodzaju bufor bezpieczeństwa. Przykładem mogą być lodowce, które stanowią ważne źródło wody pitnej w wielu regionach świata, w szczególności w Azji- mówi Marek Józefiak, rzecznik prasowy Greenpeace.[2] Co z kolei zostało zakwestionowane przez wypowiedź, prof. Mirosława Miętusa, oceanografa i klimatologa, pracownika Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej PIB. Profesor wypowiada się, że do 2050 roku zagłada ludzkości zapewne nie nastąpi, możliwe jest natomiast podniesienie się poziomu morza wskutek, przegrzania. [3] Do tematów tak poważnych, jak zmiany klimatyczne czy globalne ocieplenie warto podchodzić z powagą i dystansem – zapowiedzi apokalipsy bywało już wiele i jak się okazuje odbiegały one znacznie od prawdy.